Pobudka wczesnie rano. Samochó juz na nas czekal, a my dopiero kończylismy śniadanie. Przyjechał po nas van Lexusa (takich w Europie jeszcze nie widziałem). Miły kierowca, ale niestety nie znał dobrze angielskiego więc cala komunikacja odbywała sie na telefonie z Su. Droga do granicy trwała 3,5 h. Długo.. Jeszcze niestety wystepuje brak aklimatyzacji więc szybko zasypiamy. Budzimy sie na granicy Tajlandii z kambodżą. Tam czeka na nas manager który zalatwia wszystkie formalności wizowe. Przechodzimy na druga strone. Tam czeka na nas już nasz przewodnik Phirum ( mily facet). Trasa z granicy do Siem Rap pokonujemy vanem Mercedesa. Po 3 h jazdy jestesmy na miejscu. Na poczatek próbuje jechac z anmi do zaprzyjaźnionychg sklepów ale szybko sobie odpuszcza - wszystko kiczowate - masakra. jedziemy do hotelu. Hotel ok. przebieramy sie i mamy czas wolny do 20.30. Basen , kolacja. O 20.30 przyjeżdża po nas Phirum i jedziemy na nocne zwiedzanie Siem Rap. Wracamy do pokoju po 2,5 h i zasypiamy. Rano ciezko będzie wstac.
Na szybko ceny:
w hotelu kolacja dla 4 osób to wydatek, 18 dolarow. tanio . Pjciec zjadł sphagetti! Alkohol tani - butelka ryzowej wódki, 1,5 dolara, famous grose 6,5 dolara, drogi nabiał, papierosy 1 dolar paczka marlboro.
Ok. Na razie tyle. Razem z Leszkiem pozdrawiamy nasze dzieci, które czytaja tego bloga. hallo Konstancja, Tymon i Łukas :).
Pa.