Jakież było nasze zdziwienie kiedy unosząc powieki w czwartek 05 listopada naszym oczom ukazał się wcześniej nie widziany widok… Słońce w pełni i cały świat wokół ukazał nam w pełni swoje piękno. Teraz dopiero mogliśmy czerpać pełna duszą to co stworzyła tu przyroda. Wyspy wapienne, które widzimy z naszego okna ukazały się nam w pełnym blasku porannego SŁOŃCA. Po śniadaniu o 8.30 byliśmy gotowi do wyjazdu. Trochę czekaliśmy, ale po 15 minutach pojawił się nasz kierowca pick-upem zabrał nas na miejsce zbiórki w centrum Ao-Nang. Nasza grupa liczyła 17 osób. Po mimice i błysku w oczach widać było że wszyscy głodni są niesamowitych przeżyć…… I powiem wam – Nidy tego nie zapomnimy.
Po chwili byliśmy już na naszej Speed Boat – named See Gull. Zajęli swoje miejsca i z niesłychaną prędkością – jak na warunki morskie mknęliśmy rozbijając fale, które nie miały żadnych szans z ostrym jak brzytwa dziobem naszej łodzi. W trakcie podróży naszym oczom ukazywały się różnokształtne malownicze wyspy i w pewnym momencie na moich oczach przykrytych ciemnymi okularami pojawiły się łzy a w głowie przemknęła mi myśl – po to tu jechałem, nikt i nic nigdy mi tego nie zabierze, never ever.
Dopłynęliśmy do pierwszej wyspy… nie wiem co napisać…. Może zdjęcia oddadzą choć odrobinę tego co zobaczyliśmy., biały piasek delikatny jak mąka i niemożliwy do opisania lazur morza Andamańskiego.
Rurki i maski w dłoń, raz, dwa trzy i już byliśmy w wodzie poddając się błogiemu dotykowi fal. Po chwili byliśmy na dzikiej plaży z widokiem tak pięknym, że nawet nie próbuje go opisywać.
Po powrocie na łódź popłynęliśmy na kolejna wyspę i kolejne i kolejną, aż znaleźliśmy się na Matce wysp Phi Phi. Tam po obfitym posiłku mieliśmy około 45 minut na zapoznanie się z okolicą i dokonanie małych zakupów – ale nie po to tam przyjechaliśmy. Popłynęliśmy dalej. Kolejny punkt programu to nurkowanie w towarzystwie przepięknych aczkolwiek wielkich ryb… nikt z łodzi się nie zdecydował…. Razem postanowiliśmy udać się na ostatnią tego dnia rajska plażę i spędzić tam ponad godzinę oddając się nurkowaniu i plażowaniu (nadmieniam iż wszystkie wyspy nawiedziło Tsunami z 2004 i na każdej z nich zostały usytuowane tablice upamiętniające te tragedię oraz instrukcje jak postępować w przypadku kolejnej podobnej katastrofy).
Bardzo szybko na zegarkach pojawiła się godzina 16 a co za tym idzie, to koniec naszego dnia wypełnionego po brzegi wrażeniami. Transfer do hotelu, aaaaaa to nie koniec wrażeń dla mnie. Nagle po wejściu do hotelu pogoda zmieniła się diametralnie i zaczęło lać jak z cebra… szybko zdjąłem koszulę i pobiegłem na parter, aby oddać się wspaniałej miękkiej deszczowej kąpieli… padało może 5 minut, przemoczony wskoczyłem do basenu i oczarowany dzisiejszym dniem zapragnąłem niezwłocznie wszystkim podzielić się z wami.
Bomba.
Kochamy was wszystkich.
D.L.E.M.
Pa.