Po 7 h jedzie super autobusem i wzmocnieniu się kilkoma szklankach napoju wyskokowego dojechaliśmy do Puno. Zostało nas przeraźliwie zimno. Po kolacji szybko do łóżek. Teraz śniadanko, a za 30 minut wyjeżdżamy na Titicaca. Było tak zimno, że musieliśmy włączyć ogrzewanie. Pierwszy raz spałem na 3850 nam, było ok. Całuski.