W Dubaju wylądowaliśmy punktualnie o 23.55 czasu lokalnego. Po pięciogodzinnym locie nie mamy na nic ochoty! Zjedliśmy pyszne jedzenie (Lechu kurczak, Marcin makarony i 4 sery , ja to samo, a ojciec wiadomo kurczak) - próbowałem ściemnić że krewetki to kurczaki ale lipa nie dało się. Whisky pycha, ale ile można? Ogólnie lot ekstra (Boeing 777-300 ER). Teraz siedzimy na lotnisku i mamy zjazd, ale pisać trzeba :). Na skype tylko wierny brat... a żony? Aj żony, żony....
Ale jestem zmęczony... za 90 minut lot do Bangkoku.
Dodaje zdjęcie i spadam... ogólnie duże natężenie ludzi siedzi na necie i coś to wszystko szwankuje.
Pozdrawiamy wszystkich.
Pa.