Pierwszy dzień szybko sie zaczął i bardzo późno skończył... Po przylocie do Mumbaiu, dość szybko udało sie dostać kupon na taxi i juz po 1 h jazdy byliśmy w centrum Bomnbaju w dzielnicy Fort. Nasz hotel nazywa sie Residency the Fort. Pokoje byłe gotowe od 09.00 więc mielismy farta....po drzemce około 12.30 udaliśmy się na rekonesans po centrum.... Galeria, Muzeda, gateway of India... i takie tam..
Trafiliośmy na supere miejsce do jedzenia... ekstra super, cudowne i jedzenie i smaczne do tego przeyzwoite cenowe,,,, jesz ile chcesz i płacisz 380 rupii... to jakies23 zł z piciem oczywiście.. Wrócilismy do hotelu koło 19... whiskey karty,.. Ewa juz poszła spac, ale podczas wypalania kolejnego papierosa, napadła mnie chęć odwiedzenia budynku obok... było dość głośno i kolorowo,,, wszedłem na pierwsze piętro i wchodząc kuchennymi drzwiami dostałem sie do lokalu na zamknieta impreze.... porozglądałem się .. wróciłem do kart i opowiadam.. nikt mi nie wierzył... b yła już 22.00 mielismy juz sie zbierac... ale nie odpóściłem tematu... no chodzcie nie róbcie jaj... i w końcu dali sie na mówic... weszliśmy do lokalu... nie było łatwo... po chwili obsługa grzedcznie nam tłumaczyla, że to jest impreza zamknieta, ale znalazła sie też jubiltat Shiry albo jakoś tak... ten z kolei sie ucieszył.. i było git....
No nie pisze dalej wiadomo jak było... fajnie... indyjskie jedzenie, muzyka i trunki z całego swiata...
Zdjęcia później.
Pa moi drodzy.