Szczęśliwie dojechaliśmy do Berlina, gdzie okazało się, iż parking przy lotnisku jest dość drogi. Aby zaoszczędzić czas pozostawiliśmy Outlandera przy lotnisku, Wałki odnaleźli parking, z którego bus w ostatniej chwili dowiózł ich na lotnisko. Udało się nam wspólnie zrobić odprawę, a nasze uparciuchy zaoszczędziły trochę Euro :)
W Istambule troszkę czekania i lot do Mumbai z małym opóźnieniem (1,5 h) oraz problemami z miejscem 34D, którego w samolocie po prostu nie było :) Miejsca ponumerowano 33 A-H a od 34 było A,B,C,E,F,G,H - o 1 mniej. Załoga ściągnęła pana z obsługi lotniska, który chodził pół godziny po samolocie i szukał wolnych miejsc. Wreszcie ulokowano Edytę, której pechowe miejsce przypadło, razem z Wąskim w innej części samolotu i wylecieliśmy z Turcji.